Przed obecną paniką dość często byłem zapraszany jako mówca na wszelakie wydarzenia, spotkania biznesowe… bardzo trudno było usłyszeć coś co nie jest wiedzą powszechną z książek. Mało tego. Te osoby nie sprawdzają źródeł. Cytują często i powielają również modne bzdury.
Jednak pojawia się pytanie, czy szkolenie nie są przypadkiem “interaktywną” forma słuchania audiobooku? 😉