Zaczęło się niewinnie.
Nie wszystko w firmie działało jak trzeba, ale miałem wtedy ważniejsze sprawy na głowie.
Klient był niezadowolony z wdrożenia? „Uratuję to i pogadam z zespołem później.”
Nowy system się sypał? „Działa jakoś, zostawmy to na razie.”
Ludzie zgłaszali, że czegoś brakuje, że coś nie działa, że coś trzeba zmienić… „Nie czas na rewolucje.”
Każdego dnia wybierałem tematy bieżące, wyzwania, problemy oraz ambicje zamiatając pod dywan.
Nie było czasu by tam zajrzeć. Sprawy bieżące sprawiały, że po prostu przydeptywałem narożnik i szedłem dalej.
Przez sześć lat.
Do dzisiaj.
Moja firma… traci płynność.
Niby wiedziałem, że osoby rozliczające nasze finanse są tanie i chaotyczne… jednak żeby przy kontroli wyszły takie BŁĘDY?!
Skupiałem się na tym co bieżące i dziś gdybym chciał sprzedać firmę bez siebie to nie ma ona praktycznie wartości. Brak powtarzalnych procesów. Wszystko oparte o moją osobę.
System, który był „tymczasowy”, nie obsługuje podstawowych procesów i każdy go omija.
Nowi ludzie szybko się frustrują, psują i odchodzą lub dostosowują do przeciętności.
Nie ma kontroli, nie ma analizy, nie ma narzędzi. Jest zmęczenie.
Przestaliśmy być konkurencyjni, bo konkurencja zrobiła to, co ja odkładałem.
W sobie wiedziałem, że źle robię odkładając wiele tematów, decyzji. Zazwyczaj miałem intuicyjnie nosa kiedy coś śmierdzącego przekładałem, potem był problem. Ale brakowało mi kogoś kto by mnie przypilnował, wspierał podejmowanie decyzji, zmiany. Z wszystkim byłem sam.
Jakie problemy są zamiatane pod dywan w Twojej firmie? Czas podjąć działania. Co musimy zmienić?


